środa, 6 marca 2013

3. And never give up...


----------Zyan-----------

Nikt z nas chyba nie spodziewał się takiej akcji, nikt nie spodziewał się, że poznamy ową dziewczynę która w 2 godziny po spotkaniu naprawi jeden związek, otrze się o śmierć i przestraszy wszystkich dookoła. Siedzieliśmy wszyscy w salonie u Ed'a jedni nerwowo stukali palcami inni załamywali ręce, Niall nie chciał nic jeść widać było, że jest zmartwiony. Hazza z Ed'em poszli na górę do Liny długo nie wracali. Perrie pogłaskała mnie po głowie a ja mocno ją przytuliłem. Dlaczego ona tak postąpiła, nierozsądnie uciekła, czemu płakała do kogo mówiła wpatrując się w niebo. Moją głowę przepełniały pytania wtedy Hazza zbiegł na dół
-Niall -powiedział do niego Hazza - albo ktoś inny, idźcie do Ed'a zróbcie mu kawy czy cokolwiek. Chłopak patrzy tępym wzrokiem w Linę a ta śpi... - jęknął
-Ja pójdę - powiedział Louis, Eleanor kiwnęła tylko na znak zgody. Chłopak nie czekając dłużej nalał Ed'owi kawy mocno ją słodząc i poszedł po schodach na górę i zniknął z mych oczu
-Kim ona w ogóle jest dla Ed'a? - spytał Niall patrząc na nas wszystkich, na co my wzruszyliśmy ramionami
-wiem tylko tyle - powiedział Harry - że pojawiła się u niego wczoraj a znają się od ponad roku... - westchnął po czym siadł 
-Bo widzicie... - usłyszałem głos Ed'a i jego ciężki krok na schodach

----------------Ed---------------------

Harry zaniósł ją na łóżko, włączyłem ogrzewanie najbardziej jak się dało. Położyłem obok a Hazza z drugiej strony chcąc oddać jej trochę naszego ciepła, przykryliśmy się i zaczęliśmy rozmowę 
-Dzięki Harry gdyby nie wy.. - szepnąłem choć może powinienem krzyczeć byle tylko Linn się obudziła
-Przecież wiesz, że jesteś dla nas jak brat nie zostawilibyśmy Cię z tym- powiedział drżąc ja już też zacząłem się wychładzać 
- Ed, skąd Ty ją znasz? - powiedział patrząc na Linn swoimi zmartwionymi brązowymi oczami.
-Poznaliśmy się rok temu na imprezie u mnie, przyszła do mnie dziś by coś dać resztę opowiem wam potem, nie chcę zbędnych pytań od wszystkich wolę wszystkim powiedzieć - mruknąłem nie będąc pewny czy dobrze zrobię opowiadając jej historię, jej i mojego przyjaciela.
-Ok, słuchaj idę na dół zaraz kogoś tu zawołam niech posiedzi bo ja chyba zamarzłem w jakiejś części - zaśmiał się a ja z wdzięcznością w oczach skinąłem głową, Hazza wyszedł szybko wtedy Lina też otworzyła powoli oczy
-Ed? - szepnęła cicho i pociągnęła nosem 
-ćć, nie mów nic bo będzie gorzej - przytuliłem ją a tej łzy naleciały do oczu, nie miała prawie siły jednak łzy same wypływały jej z oczu - przyniosę Ci herbatę powinnaś się ogrzać, najlepiej jak się wykąpiesz ale to po herbacie dobrze?
-mhmmm, dziękuję - powiedziała i schowała głowę pod kocem za to ja wstałem i skierowałem się do drzwi. Odwróciłem się jeszcze, widziałam jak łypała błyszczącymi od łez oczami ze szczeliny między łóżkiem a kołderką. Westchnąłem cicho i wyszedłem.
-O hej ja właśnie do was idę - powiedział Lou trzymając kawę - proszę - uśmiechnął się smutno a ja poklepałem go po plecach 
-idę na dół Lou, Lina się obudziła, zrobię jej herbaty i wrócę - powiedziałem po czym dodałem - nie zechciałbyś jej przez to kilka minut towarzyszyć? Wiesz martwię sie, że zrobi coś głupiego - spuściłem wzrok a Lou nic nie mówiąc wślizgnął się szybko do pokoju w którym leżała Linn. Na co ja nieco zdziwiony poszedłem na dół, moje kroki były ciężkie lecz pośpieszne nie chciałem jej zostawiać nawet na minutę, nawet z chłopakami. Schodząc usłyszałem rozmowy chłopaków
-Kim ona w ogóle jest dla Ed'a? - spytał Niall
-wiem tylko tyle - powiedział Harry - że pojawiła się u niego wczoraj a znają się od ponad roku... - westchnął po czym siadł 
-Bo widzicie... -powiedziałem dochodząc do blatu na którym stał czajnik jak to dobrze jest mieć kuchnie połączoną z salonem - ona była dziewczyną mojego przyjaciela można powiedzieć brata, traktowałem go hmm może nawet lepiej niż was - spuściłem wzrok a do oczu napłynęły mi ponownie łzy - przez ostatnie miesiące kontakt nam się psuł, coraz mnie rozmawialiśmy jakieś 3 miesiące temu straciliśmy już zupełnie kontakt. Ja pisałem on nie odpowiadał - szepnąłem a głos mi się łamał, Zyan nagle znalazł się obok i przytulił mnie - Wczoraj przyjechała Lina, bez zapowiedzi tak po prostu zapukała do moich drzwi przyszła z tym pudełkiem - wskazałem na nie - Tonny trzymał je, kiedyś tak sie umówiliśmy tam są zdjęcia wspomnienia nasze piosenki, pamiętniki wszystko. - wziąłem głęboki wdech - wracając, przyjechała spojrzała na mnie smutno, nie wiedziałam co się stało, czemu przyjechała sama. Siedzieliśmy tak razem tu - wskazałem na kanapę - a ona mi powiedziała, że Tonny nie żyje.. nie żyje od 2 miesięcy, że miał przeszczep, że były komplikacje rozumiecie?! - podwyższyłem głos - a mnie przy nim nie było prawie nikogo przy nim nie było, bo on nie chciał by inni martwili o niego. Nie zdążyłem się z nim pożegnać - zsunąłem się po ścianie trzymając kubek herbaty dla Linni - wiecie ile ona musiała przeżyć? Ja muszę się nią zaopiekować, ona chce zacząć nowe życie, jest silna ale nie wiem czy na tyle, dlatego muszę przy niej być. Tonny nigdy by mi nie wybaczył tego, ze jej nie pomogłem nie wspierałem. On specjalnie zostawił jej mój numer, zawsze tak robił gdy się działo coś nie dobrego, i ja tak robiłem. - położyłem kubek na ziemi i schowałem twarz w dłonie - ja sobie nigdy nie wybaczę, że on nie żyje, że ja nie wiedziałem - mruknąłem przez dłonie, wtedy też poczułem chłodny uścisk a po moim ciele przeszły ciarki...

------------------Louis--------------------

Gdy Ed poprosił mnie bym potowarzyszył Linie, nie wahałem się po cichu wślizgnąłem się do jej pokoju, a ta momentalnie się podniosła bacznie mnie obserwowała
-hej - pociągnęła nosem spojrzałem na nią i uśmiechnałem się delikatnie
-cześć, jak się czujesz? - spojrzałem na nią i usiadłem z boku jej łóżka 
-jak rozmrażająca się królowa śniegu - skuliła się mocno i delikatnie uśmiechnęła, była piękna cholernie piękna jej wielkie oczy błyszczały w świetle małej lampki.
-... bo wiesz - spojrzałem na nią - chciałem Ci podziękować za uratowanie mojego związku - w moich oczach pojawiły się maleńkie kropelki - wiesz, czasem potrzebna jest osoba trzecia która pokaże Ci i wytknie błędy - uśmiechnąłem się smutno do niej - czasem tak się dzieje, każdy coś spieprzy a nawet tego nie widzi, każdy by chciał by było dobrze ale tyle kłopotów się rodzi, tyle przeszkód -westchnąłem a ta gniewnie spojrzała na mnie
-słuchaj - szepnęła - opowiem Ci moją historię może ona będzie dla Ciebie nauką a może to olejesz i uznasz tylko za moje puste słowa, jedyną prawdziwą przeszkodą i problemem w życiu są choroba i śmierć. To jest jedna jedyna rzecz, JEDYNY powód który może wszystko zniszczyć, zmienić coś nieodwracalnie... tak - zamyśliła się na chwile - miałam chłopaka, którego bardzo kochałam Lou, nadal go kocham ale teraz mnie i jego dzieli kilkaset km plus pare metrów w dół. - podciągnęła nogi najmocniej jak mogła jakby chciała ukryć, gdy powiedziała o odległości ciarki przeszły po moim ciele - albo kilka kilkanaście kilkadziesiąt czy kilkaset kilometrów, gdzieś w niebie - łzy ciekły po jej policzkach tak jak wtedy na balkonie, przytuliłem ją mocno, było mi jej szkoda - dlatego wtedy na was na krzyczałam uwierz mi wasze problemy są błahe ja z Tonnym też nie zawsze się widywaliśmy gdy on wyjechał na roczną wymianę, myślałam że oszaleję, były kłótnie i godzenia się. Byliśmy ze sobą od początku szkoły średniej, dziewięć miesięcy temu dowiedzieliśmy się, że ma białaczkę - wzięła głęboki wdech, czułem jak moja koszulka robi się coraz bardziej mokra od łez od potu, sam już nie wiem miałem mętlik w głowie - on nie przeżył rozumiesz? To jest nie fair, cholernie nie fair on chciał żyć, ja chciałam żyć, chcieliśmy być na zawsze razem - szepnęła usłyszałam jak powoli wydycha powietrze a jej cała uwaga jest skupiona na pierścionku - bez urazy Lou, ale czasem nachodzi mnie myśl, że takie pary jak wasza nie mają prawa bytu, że z jakiej racji wy możecie być szczęśliwi a ja nie? - spojrzałem na nią, miała trochę racji ciągłe kłótnie o głupoty, obrażanie się, tupanie nogami ale to jest nic - przepraszam, ja nie wiem czy kiedyś się podniosę po tym co się stało - szepnęła i spojrzała na mnie
-spokojnie, podniesiesz się wierz mi, że wiem co czujesz gdy byłem młody, zanim jeszcze stałem się sławny miałem podobną sytuację trochę to trwa, zanim zaczyna się widzieć kolory w życiu, ja co prawda miałem wtedy 13 lat nie zamierzałem ślubu - wskazałem na jej palec po czym wziąłem ją za rękę - ale wiem, że dasz radę. Zawsze sobie tłumaczę to tak, że ta osoba nie chciałaby bym cierpiała, trzeba żyć pełną piersią " and never give up " - zaśmiałem się nucąc sobie coś 

--------------------Linn----------------

-"and never give up " - zanucił chłopak, poczułam ciepło w sercu ja pomogłam mu wcześniej a on mi teraz
-hmm Ed coś nie wraca - rzuciłam - sprawdzimy co z nimi? - uśmiechnęłam się blado
-no nie wiem nie powinnaś - podrapał się po brzuchu Louis - aa dobra jak coś Cię przytrzymam jak będziesz spadała ze schodów 
- zaczął się śmiać chłopak a ja zrobiłam zeza i wystawiłam język 
-to chodź - zawinięta w kołderkę niczym w kokon zaczęłam dreptać tip topami za Lou, zeszliśmy po cichu na dół gdzie usłyszeliśmy opowieść Ed'a 
-Bo widzicie... -powiedział Ed - ona była dziewczyną mojego przyjaciela można powiedzieć brata, traktowałem go hmm może nawet lepiej niż was przez ostatnie miesiące kontakt nam się psuł, coraz mnie rozmawialiśmy jakieś 3 miesiące temu straciliśmy już zupełnie kontakt. Ja pisałem on nie odpowiadał. Wczoraj przyjechała Lina, bez zapowiedzi tak po prostu zapukała do moich drzwi przyszła z tym pudełkiem - Eddy wskazał na nie, leżało tam gdzie je zostawiliśmy przed imprezą - Tonny trzymał je, kiedyś tak się umówiliśmy tam są zdjęcia wspomnienia nasze piosenki, pamiętniki wszystko. Wracając, przyjechała spojrzała na mnie smutno, nie wiedziałam co się stało, czemu przyjechała sama. Siedzieliśmy tak razem a ona mi powiedziała, że Tonny nie żyje.. nie żyje od 2 miesięcy, że miał przeszczep, że były komplikacje rozumiecie?!A mnie przy nim nie było, prawie nikogo przy nim nie było, bo on nie chciał by inni martwili o niego. Nie zdążyłem się z nim pożegnać wiecie ile ona musiała przeżyć? Ja muszę się nią zaopiekować, ona chce zacząć nowe życie, jest silna ale nie wiem czy na tyle
-ścisnęłam rękę Louisa mocno po czym powoli pokierowałam się w kierunku Ed'a wszyscy patrzyli na mnie jakby zobaczyli ducha, w sumie się im nie dziwię blada jak ściana zawinięta w kołdrę. Na dodatek mój krok był szybki lecz chwiejny było blisko a dwa razy bym się wywróciła gdyby Zyan mi nie pomógł podejść - dlatego muszę przy niej być. Tonny nigdy by mi nie wybaczył tego, ze jej nie pomogłem nie wspierałem. On specjalnie zostawił jej mój numer, zawsze tak robił gdy się działo coś nie dobrego, i ja tak robiłem. Gdy skończył moje oczy były pełne łez, otuliłam go lodowatymi dłońmi i ścisnęłam 
-nie przejmuj się Ed, ja sobie radę dam - szepnęłam i uśmiechnęłam się, w głowie jednak planowałam już kolejny zamach na moje życie nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że teraz wiele się zmieni. Dowiem się z gazet o sobie kim to ja nie jestem i z kim nie chodzę czuję, że teraz oprócz ze sobą będę musiała walczyć z całym światem. Podniosłam się powoli Niall złapał mnie w pasie a ja wskazałam na kubek którego nie zdążyłam podnieść. Ed wstał i podał mi go - cóż Eddy tak prawdę mówiąc Twoja herbata miała być czymś ciepłym a nie zmrożonym - zarechotałam a ten trochę się rozpogodził - tak prawdę mówiąc ja chyba będę się zbierać - powiedziałam a Ci na mnie spojrzeli jak na kretynkę
-no chyba sobie żartujesz - krzyknęli wszyscy - dzisiaj zostajemy razem u Ed'a a jutro ktoś z nas Cię odprowadzi - dodał Liam - poza tym weź lepiej to - chłopak podał mi pudełko leków na przeziębienie, a ja spojrzałam na niego krzywo - no co? Gwarantuję Ci jutro 40 stopni gorączki - zaśmiał sie i poczochrał mi włosy, świetnie teraz wyglądałam już nie tylko jak 101 nieszczęść teraz można było to spotęgować do n-tej. 
-dzięęęęęęęęęęęęęęęęęęęki - jęknęłam po czym szybkim tuptaniem pingwina poszłam na górę rzucając tylko, że idę wziąć prysznic zostawiłam ich we wzburzonej dyskusji już nawet nie wiem o czym, chyba nawet nie chciałam wiedzieć....

------------Niall------------------

*Ta dziewczyna wydawała się być tak spokojna mimo że wybuchała płaczem, mimo że miała taką historię była siłaczką, w pełni oddała się komuś kto odszedł, nie pozostawiła go gdy potrzebował to było coś mało kto by dał radę, mało kto by sobie pozwolił na tyle cierpienia. W końcu łatwiej jest uciec, patrząc tylko na własne potrzeby, Lina musiała kochać tego cholernego Tonny'ego ciekawe jak wyglądał* Włączyłem facebooka i wyszukałem jej profil, zaprosiłem do znajomych. Ona nadal z nim jest w związku na facebooku, no tak dziwne byłoby nie być, gdy zobaczyłem jej zdjęcie z tym chłopakiem zabrakło mi tchu, zakrztusiłem się, a wszyscy na mnie spojrzeli a potem na telefon
-Cooo tam masz?! -Krzyknął Harry i rzucił się na mnie i wziął telefon, gdy zobaczył mina mu zrzedła 
-Biedna - spojrzał po czym wszyscy zaczęli przeglądać jej zdjęcia i wzdychać nawet Zyan, Lou i Liam którzy mieli obok swoje dziewczyny
-Ona jest piękna - mruknął Zyan,za co Perrie zmroziła go spojrzeniem na co on ją przytulił i pocałował w usta - ale nie tak piękna jak Ty - zaśmiał się choć widziałem, że nie było to w pełni szczere. W sumie zdziwiło mnie to, eh mam nadzieję, że uda mi się jej pomóc jeszcze, że może przeze mnie będzie sie uśmiechała...

-------------Ed-------------------

-ja sprawdzę co u Liny i chyba pójdę spać - odpowiedziałem gdy wszyscy uspokoili się po oglądaniu zdjęć dziewczyny, na co inni tylko kiwnęli głowami i zaczęli się wykłócać kto gdzie i z kim śpi 
-Ja chcę... - darli się - nieee bo jaaaaa! - ryczał Hazza
-Dzieci uspokójcie się jest środek nocy - wykrzyczała Lina która siedziała na schodach i oglądała całe to ZOO - tak w ogóle to nie ma czego oglądać na tym facebooku, twitterze, myspace i innych dziwnych portalach - wzruszyła ramionami na co wszyscy się zdziwili
-Od kiedy nas oglądasz - spytała Eleanor zdziwiona a dziewczyny podzieliły jej szok
-Od dłuższego czasu -  wyciągnęła nogi na których miała moje kapcie-łapki - Robimy tak, są 4 pokoje i kanapa. 3 Pary zajmą 3 pokoje. Jazda na górę - rozkazała a tamci potulnie poszli na górę żegnając się, co mnie zszokowało nikt nigdy ich tak nie poustawiał jeszcze - to zostaliśmy my spojrzała na mnie, Nialla i Hazzę
-Ja chcę w łóżkuuuu - jęknął Niall w sumie przyznałem mu rację czułem się tak zmęczony, że nie chciałem spać na sofie 
-Ed, bierz Nialla na górę - a ja na nią spojrzałem, źle mi  było z tym że ona będzie musiała tu spać na kanapie dodatkowo z Harrym, już chciałem otworzyć usta ale one mnie wyprzedziła - nie ma ale! nie ma was tutaj -powiedziała tylko a my poszliśmy

-----------Harry------------------

Spoglądałem jak dziewczyna się rządzi i podporządkowuje sobie wszystkich po kolei, zdziwiłem się zawsze to ja sobie wszystkich podporządkowywałem a teraz ona i do tego w jakim czasie
-jak śpimy? - spytała Lina patrząc jak rozkładam sofę 
-razem, na sobie, grzejąc się ciałami - wytknąłem język i puściłem oczko a ta zamiast jęknąć z podniecenia tylko przewróciła oczami - czemu ja Cię nie podniecam - jęknąłem a ta się zaśmiała
-tak już mam po prostu, gdy odda się serce raz, to wiadome że drugiego razu nie będzie - pokręciła głową a ja się skrzywiłem
- i tu się mylisz -odpowiedziałem tylko uśmiechając się po czym moje ciało wylądowało na środku rozłożonej sofy. Dziewczyna spojrzała na mnie z oburzeniem - no co? - wyszczerzyłem swoje ząbki i poklepałem miejsce z boku sofy. Lecz ta poszła zgasić poszła w stronę drzwi, już miałem protestować gdy zauważyłem, że Linni poszła tylko zgasić światło a po chwili leżała już obok mnie 
- to dobranoc - zamruczała tylko a ja ją objąłem, nie protestowała tak szczerze to już nic nie odpowiedziała. Moje serce powoli zwalniało, odpłynąłem...



---------------------------------------
Pojawia się 3 rozdział, trochę się nad nim napracowałam jest powtórzenie w jednym miejscu wiem, tam po prostu się na siebie nachodzą sytuacje
czytasz-komentujesz 
chciałabym waszych przeczytać wasze opinie, serio nie wiem czy coś zmieniać czy nie

xoxo 
Lina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz